Po premierze nowej pracy Martin Scorsese na Netflix, publiczność, która udało się ocenić "Irish", omówiła grę Annę Pakuin i podzielony na dwa obozy. W rezultacie jedna strona zaczęła walczyć z twórcami filmu za fakt, że niezwykle utalentowana aktorka wziął taką niewielką rolę, a drugi wybuchł z strumieniem podziwu, twierdząc, że ze wszystkimi niewielką postacią, Pakuin był w stanie wykazać niesamowicie głęboki obraz.
Robert de Niro wzrósł do broniącej aktorki, która w Irlandii gra ojca. Związek między znakami na ekranie był bardzo trudny, a strach, że Peggy został przetestowany przed ojcem w młodym wieku, później przekształcił się w nienawiść. Dlatego w całej taśmie postacie praktycznie nie mówią ze sobą, z wyjątkiem repliki w jednej z kluczowych scen.
I tak, że cicha obecność aktorki w filmie przyciąga wielu brzydców, którzy twierdzili, że milczenie pokazuje słabość bohaterki. De Niro z tym okazało się być w korzeniu Nie zgadzam się, stwierdzając w rozmowie z USA dzisiaj, że Pakuin "był bardzo potężny".
Być może w innych scenach między nią a Frank może być więcej skrzyżowań, ale wyszła, co wyszło. Ona jest niesamowita, a jego rola spowodowała prawdziwy rezonans,
- Podsumowano aktora.
Przypomnijmy, że "Irelander" nie pojawił się w szerokim wynajem - pokazano w ograniczonej liczbie kin zagranicznych, po czym 27 listopada obraz został wydany na Netflix.